poniedziałek, 16 czerwca 2014

Republika bananowa dla wybranych.

Witam wszystkich.
Zawsze myślałem, że moim krajem jest, wcześniej Polska Rzeczpospolita Ludowa, a od roku 1989 Rzeczpospolita Polska. Dziś zastanawiam się jaką nazwę powinna nosić ta "republika bananowa" stworzona przez wszelkiej maści "polityków" w powiązaniu z jegomościami w czarnych sukienkach. Ludzie ci cały czas krzyczeli i krzyczą do dziś o swojej walce z komunistami i ich kradzieżami. 
Po zmianie ustrojowej, gdy wielu prominentnych działaczy PZPR-u wzbogaciło się w niejasnych okolicznościach nagle okazało się, że nie są te komuchy tacy źli. Jeszcze gdy ze znajomościami z nimi mogą wiązać się jakieś profity to są oni bardzo fajni i mili. Nowa elita polityczna poszła po rozum do główki i postanowiła się też wzbogacić. W tym celu od ponad 25 lat, gdy dorwali się do koryta są w stanie zrobić wszystko, żeby trwać przy nim jak najdłużej. Od tego czasu pomnażają swoje majątki w tempie wyjątkowo szybkim i w sposób prawie jawny wykorzystując w tym celu wszelkie możliwe metody. 
Ci w czarnych szatach pod pozorem zwrotu majątków kościelnych "zagrabionych" przez komunistów wzięli o wiele więcej niż posiadali przed wojną. Nie ważne, że za zwrotami wielkiej ilości ziemi i budynków kryło się zwykłe okradanie wielu ludzi. Dla nich liczyło się tylko to, że otrzymywali wszystko czego żądali. Dokonywało się to w atmosferze afer i przekrętów, które nie zostały do końca wyjaśnione, a majątki pochodzące z przestępstwa nadal pozostają w ich rękach.
Politycy walczący wcześniej z komunistycznymi nieprawidłowościami nagle zamilkli, nie krzyczeli "Rozliczyć złodziei !!!", "Zabrać wszystko !!!". W zamian za poparcie przed wyborami, wygłaszane z ambon kościelnych i w jedynym słusznym radiu siedzieli cichutko i robili wszystko, aby takie sprawy wyciszyć. Było im to bardzo potrzebne, żeby dalej trwać przy źródle poważnych dochodów i innych profitów.
Po usadowieniu się na stołku poselskim lub rządowym zaczęli rozglądać się za możliwościami dorobienia się czegoś, a najlepiej pokaźnego majątku w formie mieszkań, domów i tym podobnych dóbr. Wielu udało się to znakomicie czym wzbudzili zazdrość tych, którzy dochrapali się mniej. Na porządku dziennym stały się podsłuchy i wzajemna inwigilacja z wykorzystaniem służb opłacanych z pieniędzy podatników. W odpowiednim momencie zaczyna się krzyczeć o aferze łapówkowej wykorzystując nagrane taśmy i zrobione zdjęcia. Delikwent zamieszany w takiej aferze odchodzi od koryta, sprawa po pewnym czasie zostaje zamieciona pod dywan, a na jego miejsce przychodzi nowy i to on jest na dorobku.
Takie reguły gry panują właśnie w republikach bananowych, gdzie niewielka grupa politykierów raz na jakiś czas zamienia się rolami. Dzieje się to dlatego, żeby właśnie ta klika mogła dorobić się majątków odpowiednio dużych.
Od dwudziestu pięciu lat w taki właśnie sposób funkcjonuje w Polsce grupa, która w 1989 roku zastąpiła u steru władzy komunistów. Wystarczy przejrzeć listę ludzi sprawujących jakieś funkcje polityczne w naszym kraju, a okaże się, że są to cały czas te same osoby. Co jakiś czas dopuszczają do swego grona nowych, ale bardzo zaufanych i spolegliwych członków kliki. Cały czas dorabiają sobie na różne sposoby i pilnują, żeby czasem ktoś inny nie miał zbyt długo i zbyt wielkich możliwości "zarobkowych".
Dlatego też sobotnia afera podsłuchowa ujrzała światło dzienne. Nie może przecież być tak, że przyszłoroczne wybory wygra kolejny raz jedna i ta sama partia. To byłoby już zbyt długo, żeby z tego koryta mogli korzystać tylko jej członkowie. Inni przecież też chcą poprawić swój byt w bardzo szybkim czasie.
Myślę, że w Polsce nadszedł już czas, aby całe to towarzystwo "wzajemnej adoracji" pogonić na cztery świata strony.
Wszystkich tych "bojowników" należy oderwać od koryta, wybrać całkiem nowych ludzi i pilnować, żeby zbyt szybko nie nauczyli się sztuki dorabiania się.
Gdy tak się stanie nie będzie żadnych afer podsłuchowych, zakulisowego załatwiania funduszy, przekazywania pod stołem kopert, a raczej walizek z kasą. Nie trzeba będzie zastanawiać się nad tym, co zrobi premier po ujawnieniu machlojek dokonywanych przez jego ministrów.
Mam cichą (a nawet bardzo cichą) nadzieję, że kiedyś dojdzie w tym kraju do takiej właśnie sytuacji.
Na dzień dzisiejszy cieszę się, że mieszkam i pracuję poza Polską i nie mnie okradają hochsztaplerzy trzymający swe stołki pod d...mi od dwudziestu pięciu lat.
Pozdrawiam wszystkich i życzę normalności w Polsce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz